czwartek, 31 stycznia 2013

Legendy arturiańskie


Dzisiejszy post będzie nieco na luzie. Chcąc odsapnąć od otaczającej mnie szarej, ponurej rzeczywistości, zacząłem szukać uciechy. I co? I nic. Na prawdę ostatnio trudno znaleźć rozrywkę na poziomie. Beznadziejne produkcje Hollywoodu czy polskiej kinematografii nie są w stanie zapewnić odpowiednich wartości, co najmniej moralnych. Łatwy do przewidzenia ciąg przyczynowo-skutkowy, happy end, to i wiele więcej coraz bardziej odrzuca mnie od telewizora. Nie wspominając o reklamach i kiepskiej jakości oglądając online. Wracając do tematu. Gdy byłem niemal pogodzony ze swoim losem, nawiedził mnie przyjaciel, który polecił obejrzenie pewnego anime (ważne: serial animowany, nie bajka). Pomimo mojego początkowego sceptycyzmu, zostałem przeciągnięty na ciemną stronę mocy. A tytuł tego anime brzmiał Fate/Zero oraz drugiej serii Fate/Stay Night.
Krótko przedstawię fabułę. We współczesnym świecie żyją ludzie posiadający obwód magiczny, dzięki któremu są w stanie parać się magią. W przeszłości, chcąc poznać istotę wszechrzeczy magowie wspólnymi siłami wezwali Świętego Graala. Wydać się to może naciągane, ale przyznam, że z odcinka na odcinek było coraz ciekawiej (łącznie 49). Graal posiadał moc spełnienia życzenia, niemniej tylko jednego. To wywołało wojnę między rodzinami magów, a sam Graal objawiał się co 60 lat. Tuż przed pojawieniem się, wybiera on siedmiu magów, którzy są godni i będą między sobą rywalizować. Wybrany mag otrzymuje na dłoni magiczny znak, dzięki któremu wezwać może sługę. 'Mistrzowi' (osoba ze znakiem) może przypaść jeden z poniższych sług: szermierz, jeździec, łucznik, lansjer, czarnoksiężnik, zabójca albo berserker. Analogicznie jest tylko po jednej postaci na klasę. Wspomniany sługa to bohater historyczny. Wydarzenia w drugiej serii są kontynuacją Fate/Zero i mają miejsce 10 lat po Fate/Stay Night. Klimat opiera się o wątki psychologiczne, detektywistyczne, dramatu, a momentami komedii i romansu. Polecam.

Wracając do tematu po raz drugi. Zdradzę, że jedną z przyzwanych postaci jest sam Król Artur Pendragon. I właśnie jego wykreowanie przez reżyserów, scenarzystów, animatorów (itd.) uderzyło we mnie jak piorun samego Zeusa.
Na początku spokojnie przeglądałem internet poszukując informacji o nim. Powiem szczerze, że zafascynował mnie ogrom legend, które nadal są powodem wielu kłótni wśród historyków, z których wielu nadal doszukuje się potwierdzenia w historii.
Przytoczę nieco legendy. Artur, syn Uthera, wychowywany przez Merlina, wyciągnął miecz ze skały. Powiedziane było, że ten, kto to zrobi, królem zostanie. Rządy swe sprawował ręką prawą i sprawiedliwą. Miecz w boju się złamał i w zamian od Pani Jeziora ostrze zwane Excalibur dostał. Żonę miał piękną, z imienia Ginewra. Niestety, jeden z rycerzy okrągłego stołu, sir Lancelot zakochał się w swej pani, a ona w nim. 

Moja skromna adaptacja. Historię Artura spisano dopiero w 1000-1100 roku, czyli jakieś 600 lat po jego śmierci. W tamtych czasach dwór potrzebował rozrywki, a nie interesowały go sprawy pospólstwa. Pisanie poematów, romansideł i innych tego typu utworów zabawiało świtę, ponieważ opowiadały o ludziach takich jak oni, o elicie. Miecz wyjęty ze skały ma podstawy historyczne, bowiem ostrze wylewano w formie skalnej, z której następnie było wyjmowane po ostygnięciu.
W między czasie Artur, zaczarowany przez czarownicę Morgane (siostrę i jednocześnie wroga), spłodził syna Mordreda. Istnieje wersja legendy, w której Artur przyjmuje postać Heroda, gdy dowiaduje się kim była kobieta, z którą obcował. Wówczas wszystkie dzieci urodzone w danym czasie skazywał na śmierć. Dosyć nieznany wątek. Kontynuując, powstały z kazirodczego związku Mordred pragnie obalić ojca z tronu i zasiąść na nim u boku Ginewry. Ostatecznie zdradza ojcu o niewierności jego żony. Ginewra została skazana na spalenie na stosie zaś Lancelot został wygnany. Tuż przed ukaraniem niewiasty, Lancelot ratuje ją i uciekają z kraju. W dalszej części legendy, Artur ściera się w bitwie z Mordredem,w której oboje zadają sobie śmiertelny cios. Pozostałymi siłami Artur nakazuje ostatniemu wiernemu rycerzowi, Bedivere, wyrzucić Excalibur do wody, oddając go z powrotem Pani Jeziora. 
Adekwatnie do wspomnianego romansu, oczywiste jest, że okrągły stół stracił na zaufaniu i łasce, po czym rozpadł się. W świetle legendy, śmierć Artura miała miejsce w bitwie pod Camlann w 537r. 

To tyle z legend. Jak dotąd istnieje bardzo dużo poszlak, ale nie ma całkowitego potwierdzenia historycznego jakiegokolwiek faktu, który może wskazać nam bezpośrednio tożsamość Artura. Stąd moja ciekawość :) Wszystko podstawy ma w wierzeniach i mitach celtyckich.

Na początku rozwieje kilka informacji, do których dotarłem. Excalibur jest błędnie przedstawiany, powyżej jest obrazek miecza celtyckiego z V wieku. Oczywiście w najlepszym stanie nie jest, ale łatwo dostrzec różnicę między nim, a współczesnymi wyobrażeniami (przede wszystkim jelec). Następnie sprawa zamku Camelot. Archeolodzy nie potwierdzają dokładnej lokalizacji, ale pewne jest, że nie był to ogromny kamienny zamek. W tamtych czasach tworzono grody drewniane. Niektórzy sądzą, że Camelot mógł mieścić się na sztucznym nasypie Cadbury (zdjęcie powyżej). Odkryto, że mogły mieścić się tam w przeszłości drewniane palisady.
Przechodząc do najciekawszego, historia Graala. Nie będę tutaj rozpisywał się z wszelkimi teoriami, ale jako ciekawostkę napiszę, że w katedrze w Walencji znajduje się pewien kielich. Watykan oficjalnie nie potwierdza tego, ale miejscowi utrzymują, że jest to prawdziwy Graal. W legendach celtyckich Graal to po prostu kociołek, który pomieścić jest w stanie dorosłego człowieka. Cierpiano wówczas głód, więc kojarzył się z dostatkiem. Natomiast późniejsze pokolenia utożsamiły go z chrześcijaństwem. Jest teoria, że to kielich, z którego Jezus korzystał podczas ostatniej wieczerzy. Jest teoria, że to butla, do której Józef z Arymatei (ten sam, który udostępnił grobowiec) zebrał krew Chrystusa zaraz po ukrzyżowaniu. Najciekawiej wygląda teza, która głosi, że Graal to magiczny kamień, który spełnia marzenia. O ile puchar widoczny na załączonych zdjęciach jest wytworem lat około 1500, dziełem mistrzów złotnictwa pochodzących z bliskiego wschodu, o tyle kamień, który mieści się w jego podstawie datowany jest na lata o wiele, wiele wcześniejsze. Sam kamień ma na sobie nieodczytaną, tajemniczą inskrypcję.
Według legendy Graala znaleźli: Parsifal, Bors i Galahad. Ten ostatni jest synem Lancelota i czarownicy, która przybrała postać Ginewry, by zmylić rycerza :)
Najlepsze na koniec. Według historyków, Król Artur mógł być jednym z dowódców podczas obrony palisad brytów. Po upadku Cesarstwa Rzymskiego, legiony rzymskie wycofały się do ojczyzny, by bronić ją przed Hunami. W tym czasie Brytowie byli bogatym ludem, a dzięki protekcji Rzymu, byli bezpieczni. Po wycofaniu wojsk, Brytowie zaczęli być atakowani i rabowani, ze wschodu przez zamorskich Sasów i Anglów, z północy przez szkockich Piktów, a z zachodu przez wyspiarskich piratów Irlandzkich. Ściągnięci germańscy najemnicy z czasem również obrócili się przeciw Brytom, poznawszy ich majątek. Okrągły stół mógł być zatem symbolem, miejscem rozmów wielu dowódców. Wielki amfiteatr w Chester prawdopodobnie był centrum dowodzenia w okresie wojny. Archeolodzy utrzymują, że w tamtych czasach został przebudowany na bunkier. Byłby wówczas metaforą dla okrągłego stołu, ponieważ również ma owalny kształt, ale pomieści 10 tysięcy ludzi. Z czasem stół stał się symbolem propagującym ustrój oparty o republikę. Prawdopodobnie sam Król Artur jest uosobieniem wielu dowódców w jednej osobie, jako sprawiedliwy, wierny, dumny i odważny. Z zapisów nie poznajemy zbyt wielu nazwisk, toć wieki ciemne. Wspomniano jednak kilkaset lat później o Ovenie Franklin (jeśli dobrze pamiętam), na którego wołano niedźwiedź. Niedźwiedź ze starożytnego walijskiego oznacza Arth, a z łaciny Ursis. Po połączeniu daje Arthursis, stąd wielu historyków uważa, że Arthur było skrótem, inni zaś głoszą, że to zbyt naciągane. Ważne, że ciekawe! ;) Istnieli jeszcze dwaj inni mężczyźni, Rzymianie, którzy swoimi czynami na terenie Brytanii pasują pod profil Artura, jednak żyli o 400 lat za wcześnie. To poniekąd potwierdza tezę o ucieleśnieniu kilku osób w jednym Arturze. Niemniej jednak, Franklin miał syna, który prawdopodobnie ożenił się z kimś z rodu obecnej dynastii panującej w Wielkiej Brytanii. Legenda głosi, że Artur był królem i będzie królem. Wróci na tron, gdy kraj będzie go potrzebował. I tu kolejna bardzo ciekawa sprawa. Otóż książę William, syn księżnej Diany, drugi w kolejce do tronu (za raz za starym ojcem) ma na drugie imię Artur :)
Po śmierci Artura, legenda głosi, że jego ciało przewieziono na mityczną wyspę Avalon. Naukowcy po dziś dzień doszukują się jej związków z odniesieniami geograficznymi. Avalon zwany był też wyspą jabłek, stąd wysunięto hipotezę, że wzgórze w miejscowości Glastonbury jest poszukiwaną wyspą. W tamtych czasach wzgórze otaczało jezioro i tereny bagniste, zaś urodzajne ziemie słynęły z pysznych jabłek :) Związana z tym jest zabawna historia. Średniowieczni kapłani popadli w kryzys finansowy, więc spreparowali kilka grobów i obwieścili światu, że tu spoczywa król Artur. Jako dowód ukazali krzyż z jego inicjałami. Wszystko dla darów od pielgrzymów. Dziś wiadomo, że krzyż powstał długo po czasach Artura.

Jak napomniałem na początku o braku zajęcia, tak teraz jestem przesiąknięty zafascynowaniem :)
Do tej pory dokumenty, które obejrzałem, poza oczywiście wiedzą zaczerpniętą z legend i internetu:
ŚWIĘTY GRAAL (2005) 
Król Artur i Jego Okrągły Stół 
- Wierzyć Nie Wierzyć - Król Artur
Niedługo chcę obejrzeć ekranizację 'legend' w filmie Król Artur (2004).W planach mam przeczytanie kilku książek o tej tematyce. Paradoksalnie książek nie lubię czytać.... więc do tej pory, przez całe życie, przeczytałem może 2-3 książki i za dzieciaka kilka legend i encyklopedii obrazkowych ;D Polecam również film Excalibur (1981), wspaniale streszcza legendę Artura.
Król Artur i Rycerze Okrągłego Stołu Roger Lancelyn Green
Mity Skandynawskie Roger Lancelyn Green
Król Artur Thomson Frank
King Arthur: The True Story Grapham Phillips (jeśli znajdę po polsku)  
Excalibur Cornwell Bernard
Nieprzyjaciel Boga Cornwell Bernard
Zimowy monarcha Cornwell Bernard
Rosslyn, a Święty Graal Mark Oxbrow, Ian Robertson
Święty Graal, Święta Krew Michael Baigent, Richard Leigh, Henry Lincoln
Le morde D'Arthur sir Thomas Malory (jeśli znajdę po polsku)



5 komentarzy:

  1. Ja od siebie mogę polecić anime : "Soul eater" , "Bleach" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam "Świat Króla Artura. Maladie" Sapkowskiego. Bardzo dużo sprawdzonych informacji o samym micie, pochodzeniu legendy i postaci tak Artura jak i reszty celtycko - walijskiej ferajny z Camelot:)

    OdpowiedzUsuń